Dąb Potulice pokonał dotychczasowego lidera

Dąb Potulice pokonał dotychczasowego lidera

Czwarty w tabeli klasy B (grupa III Bydgoszcz) Dąb Potulice w 9. kolejce rozgrywek podejmował na własnym stadionie lidera – Ramiel Bydgoszcz.

Obie drużyny nigdy dotąd ze sobą nie rywalizowały. Stowarzyszenie Ramiel zostało założone dopiero w 2007 roku. Do meczu z Dębem drużyna z Bydgoszczy zdobyła 20 punktów w rozgrywkach klasy B. Zwyciężyła w 6 spotkaniach, dwukrotnie remisowała i nie poniosła porażki. Zespół z Potulic wygrał również 6 meczów, ale poniósł 2 porażki. Ramiel nie kryje się z zamiarami awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, czyli do klasy A, zwanej żartobliwie od nazwy włoskiej ekstraklasy – Serie A. Przed sezonem ekipa z miasta nad Brdą dokonała spektakularnych wzmocnień. Przybyli do niej zawodnicy z LKS Dąbrowa Chełmińska, zaprawieni w bojach w wyższych ligach: 43-letni Sławomir Filarecki, 22-letni Jakub Kaźmierczak (nie wystąpił w meczu z Dębem), 35-letni Michał Niewiadomy i 44-letni Dariusz Konwiński. To właśnie oni i 41-letni bramkarz Robert Sperski stanowią w głównej mierze o obliczu zespołu, który dotychczas stracił najmniej bramek (zaledwie 6). 19 października Dąb czekało więc bardzo trudne zadanie.

Trener gospodarzy Krzysztof Ksobiak nie chciał wypowiadać się przed meczem o szansach swojej drużyny. Szkoleniowiec miał inne sprawy na głowie. Długo nie wiedział kogo wystawi na pozycji bramkarza. Z Edwina Cholewczyńskiego, który bronił w ostatnim meczu z Zorzą Ślesin, nie mógł skorzystać, ponieważ ten musiał być obecny w pracy. Z kolei studiujący Patryk Gruda miał zajęcia na uczelni. Ostatecznie Gruda wystąpił. Goście zwłaszcza do przerwy rozczarowali swoją postawą. Potuliczanie już w 7. minucie zdobyli prowadzenie. Po rzucie wolnym Kewin Ciechanowski zagrał piłkę do wbiegającego w pole karne obrońcy Jarosława Ksobiaka, który uderzeniem z powietrza pokonał Roberta Sperskiego. Dąb grał szybko, zdecydowanie i sporo akcji przeprowadzał skrzydłami. W 25. minucie z powodu kontuzji plac gry opuścił obrońca Rafał Marzyński, a jego miejsce zajął Szymon Jurek. W 29. minucie ponownie błysnął Ciechanowski. Pomocnik potuliczan zagrał do Michała Muracha, a ten będąc w polu karnym nie dał z bliska szans bydgoskiemu bramkarzowi. Niespełna 120 sekund później Dąb wygrywał już 3:0. Murach znakomicie dośrodkował do Damiana Kokowskiego, który uderzeniem głową pokonał Sperskiego. Była to najładniejsza bramka meczu. W 37. minucie defensorzy gospodarzy dali się zaskoczyć i Seweryn Albrecht zdobył gola dla bydgoskiej drużyny. Do przerwy Dąb prowadził 3:1.

Po zmianie stron przez około 20 minut działo się niewiele ciekawego. Gra najczęściej przebiegała w środkowych rejonach boiska, ale w posiadaniu piłki częściej byli zawodnicy Ramiela. To przyniosło skutek w postaci kontaktowego gola, którego zdobył w 65. minucie Krzysztof Ulatowski. Od tej chwili Dąb zaczął grać bardziej zdecydowanie, a na bramkę bydgoszczan sunął atak za atakiem. W 68. minucie świetną indywidualną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Damian Kokowski, a po jego strzale z trudem piłkę wybił bramkarz. Cztery minuty później po kolejnej akcji Kokowskiego ponad bramką strzelił Andrzej Moskwa. W 77. minucie akcję przeprowadził Łukasz Srokowski, a jego uderzenie obronił Sperski. Pięć minut później obok bramki strzelił Kokowski. 60 sekund później Andrzej Moskwa zagrał do Muracha, lecz piłka po strzale tego drugiego poszybowała nad poprzeczką. W 86. minucie futbolówkę uderzył Srokowski, ale z opuszczonej przez Sperskiego bramki wybił ją w pole obrońca. Po kilkunastu sekundach znów strzelał Srokowski, ale tym razem dobrą interwencją popisał się bramkarz. Goście mieli mniej okazji do zdobycia goli. W jednym z ataków, w 74. minucie, po strzale z bliska świetnie spisał się Patryk Gruda. W 84. minucie teatralnym padem w polu karnym popisał się Seweryn Albrecht, licząc pewnie na podyktowanie przez sędziego „jedenastki”. Sędzia nie zareagował, a moim zdaniem powinien to zrobić. Za próbę wymuszenia karnego należało zawodnikowi Ramiela pokazać żółtą kartkę. Pod koniec regulaminowego czasu gry goście skierowali nawet piłkę do bramki, ale arbiter słusznie gola nie uznał. Na spalonym było aż trzech zawodników Ramiela. Sędzia doliczył 5 minut za przerwy w meczu. W 94. minucie na szarżę zdecydował się wprowadzony na boisko jako zmiennik i debiutujący w barwach Dębu, Karol Pierzyński, który został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym. „Jedenastkę” wykorzystał Michał Murach, choć nie bez problemów. Piłka wpadła w górny róg bramki po rękach bramkarza Sperskiego. Dąb wygrał 4:2 i został wiceliderem tabeli.

Na zdjęciu: moment po zdobyciu przez Dąb pierwszej bramki.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości