Po twardej walce w Zalesiu trzy punkty dla Dębu

Po twardej walce w Zalesiu trzy punkty dla Dębu

Dzisiaj Dąb Potulice wyjechał do Zalesia, gdzie w ramach 3. kolejce klasy B (grupa III Bydgoszcz) zagrał z miejscowymi Zielonymi. W przeszłości obie drużyny mierzyły się już ze sobą.

12 października 1997 roku, na tym samym poziomie rozgrywkowym, Dąb rozgromił rywala w potyczce wyjazdowej 7:0, bezbramkowo remisując do przerwy. Cztery bramki dla zwycięzców zdobył wówczas Sławomir Marach. 31 maja 1998 roku potuliczanie pokonali Zielonych na własnym boisku 4:0.

Faworytem meczu w Zalesiu był lider tabeli – Dąb Potulice. Zajmujący jedenastą lokatę w rozgrywkach Zieloni sprawili jednak większe problemy drużynie gości niż się spodziewano. Sporą przeszkodą dla zawodników była letnia, upalna pogoda, która akurat w dniu meczu dała o sobie znać ze zdwojoną siłą. Boisko usytuowane wśród pól, o które gospodarze dbają (trawa była idealnie przystrzyżona), jest jednak nierówne i czasem trudno na nim skonstruować jakąś finezyjną akcję. Boisko charakteryzowało się nierówną murawą, ale przecież było takie dla obu ekip. Zresztą zdaniem wielu, jest to boisko jedno z lepszych w tej grupie klasy B. Gospodarze, którzy nie posiadają trenera, przyjęli wybitnie defensywną taktykę. Jako wysunięty napastnik operował samotnie jedynie ich kapitan, Rafał Grzelak. W środku pola grę Zielonych starał się porządkować chyba najstarszy zawodnik „Bundesligi” – jak niektórzy żartobliwie określają klasę B – Mariusz Wekwert. 27 lipca ten piłkarz ukończył 50 lat. Trzeba przyznać, że zdrowie mu dopisuje, bo na boisku wytrzymał mimo panującego upału aż do 75 minuty. Do przerwy obie drużyny wykonywały tylko po jednym rzucie rożnym. Dąb miał kilka okazji do zdobycia goli. Najlepszą z nich zaprzepaścił w 12 minucie kapitan potuliczan, Andrzej Moskwa. Świetnie zagrał mu piłkę Michał Murach, ale pomocnik Dębu strzelił z kilkunastu metrów obok słupka. W 20 minucie goście uzyskali prowadzenie. Podanie Damiana Kokowskiego, który tym razem zagrał w wyjściowej jedenastce, wykorzystał Michał Murach. W 27 minucie błąd popełnił sędzia sędzia (nie dostrzegł spalonego), a w jego wyniku sam przed bramkarzem Dębu – Patrykiem Grudą, znalazł się Rafał Grzelak. Potulicki golkiper wybiegł z bramki i obronił strzał zawodnika Zielonych. W 39 minucie obok bramki piłkę uderzył Łukasz Srokowski. Pierwsza połowa nie trwała nawet 45 minut. Sędzia po około 23 minutach zarządził przerwę na uzupełnienie płynów przez piłkarzy. Przerwa trwała około 2 minut, a gwizdek oznajmiający zakończenie pierwszej połowy zabrzmiał w 45 minucie. Może sędziemu też było gorąco?

Po zmianie stron Dąb atakował z nieco większym rozmachem, jednak strzały oddawane na bramkę nieźle dysponowanego Jakuba Nowaka były pozbawione odpowiedniej siły. W 56 minucie potuliczanie wygrywali 2:0. Po podaniu Łukasza Srokowskiego miejscowego golkipera pokonał po raz drugi Michał Murach. Miał on jeszcze przynajmniej dwie świetne okazje do uzyskania kolejnych goli. W 70 minucie trener Dębu Krzysztof Ksobiak dokonał aż trzech zmian. Zmiennicy spisywali się średnio. W 83 minucie piłkę w pole karne zagrał wprowadzony na boisko Sławomir Przybylski Arkadiusz Wojtczak w zamieszaniu podbramkowym trafił do siatki. Zieloni Zalesie wyczuli wówczas swoją szansę na wywalczenie choćby punktu. Nie zdołali jednak wypracować klarownej okazji do uzyskania wyrównania.

Dąb wraz z Ramielem Bydgoszcz nie poniósł dotąd porażki i nadal jest liderem tabeli. Warto odnotować świetną atmosferę w potulickiej drużynie. Na meczu w Zalesiu było aż 20 zawodników, a wśród nich Mateusz Splitt i nie zatwierdzony jeszcze przez okręgowe władze piłkarskie – Michał Jurek. Chociaż obaj wiedzieli, że nie zagrają wspomagali zespół swoją obecnością.

Na zdjęciu: Dąb w ataku na bramkę Zielonych. W pomarańczowych koszulkach: Patryk Jasiński (bliżej) i Łukasz Nowak.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości